Zaproszenie do OGRODU

Kiedy człowiek jest zmęczony i zabiegany, kiedy potrzebuje chwili wytchnienia, chętnie wejdzie do ogrodu, by odetchnąć jego zapachem, wyciszyć się, zdystansować od gwaru codzienności i natłoku wydarzeń.

Wyobraźmy sobie taki ogród, w którym chcielibyśmy chwilę odpocząć. Idziemy aleją.  Mijamy różne zakątki, które ktoś zaprojektował, urządził i pielęgnuje. Wszystko po to, by nacieszyć nasze oczy zielenią, barwami i różnorodnością kwiatów, krzewów i innych roślin. Niektóre miejsca przyciągają nas bardziej, niektóre mniej, są i takie, w których chcemy zatrzymać się i pobyć dłużej.

Nie byłby to ogród z prawdziwego zdarzenia, gdyby zabrakło w nim oczka wodnego, wodotrysku czy źródełka. Miejsce, gdzie szemrze woda i powietrze jest bardziej nią nasycone, a rośliny jakby bardziej zadowolone, przyciąga i nas. Ławeczka zaprosi wtedy do zatrzymania się na dłużej, by posłuchać ciszy i tętniącego w niej życia ogrodu. To tętno nie niepokoi, nie drażni, sprzyja spotkaniu ze sobą, jednoczy z otaczającą nas przyrodą. Oddychamy i jest to inny oddech, głębszy. Odpoczywamy. I przychodzi taki moment, że odchodzimy z tego miejsca, nawet jeśli mamy czas, bo czujemy się jakby nasyceni, zdolni do wejścia z powrotem w przestrzeń spraw, wydarzeń, obowiązków.
Idę kiedyś ulicą swojej codzienności i nagle widzę napis

 OGRÓD DLA LIDERÓW z WŻCh

Czy można się nie zatrzymać? Wchodzę więc, by się rozejrzeć. Idę w głąb ledwie ubitą drogą i zastanawiam się: O co tu chodzi?. Ogród wygląda na jeszcze nie urządzony, choć i tu i tam widać już jakieś ślady toczących się prac. Jest miejsce, jest nazwa i wyglądałoby na to, że to specjalnie dla mnie? ...Dla nas? Chciałoby się kogoś popytać, ale nie widać nikogo na horyzoncie. No właśnie, znajome uczucie. Znajduję  po chwili jakieś miejsce, siadam, zamykam oczy, by łatwiej pozbierać myśli. Co czuję? Hm... Nie przypuszczałam, że przytrafić mi się może coś takiego! Zaskoczenie. Skoro też dla mnie...? Ciekawe – jak ten ogród będzie ostatecznie urządzony. ..Dlaczego akurat dla nas? Czyżby ktoś uznał, że tacy jak ja potrzebują takiego specjalnego miejsca? Może to jakieś wyróżnienie? ....Co prawda, to prawda, że tak na co dzień to raczej nikt nie zauważa, że dźwigam, próbuję, troszczę się, staram..., a jak coś nie wychodzi, to i tak zaraz wszyscy patrzą na mnie! No tak, ....ale żeby zaraz „Ogród dla....” To jednak dziwne, o co tu chodzi?

Otwieram oczy i postanawiam obejść ten teren. Widzę, że obszar jest duży, może zmieścić się tu nie tylko park czy ogród! Może też będą tu stawiane jakieś budowle? Gdyby to jednak była prawda, że dla nas, dla mnie, to co mogłoby być tu potrzebne? Nazwa jak nazwa, są przecież ogródki jordanowskie dla dzieci.... Dzieci chodzą do takiego ogródka, bo potrzebują zabawy, ruchu... A ja, czego ja bym potrzebowała? Przez głowę przemykają mi różne myśli. Przypominają mi się sytuacje, w których miałam poczucie, że jestem w tym byciu liderem na swoim miejscu. Ale też tłoczą się i takie, kiedy natykam się w mojej pracy na różne trudności. ...Marysia jest ostatnio jakaś zgaszona, kuli się jakby i zamyka..... Zbyszka i Joli prawie od dwóch miesięcy nie było na spotkaniu. Coraz trudniej porozumieć mi się z Wandą, mam czasem poczucie, że coś się rozmywa, a próby pogadania o tym, od dawna spełzają na niczym, bo albo nie ma czasu, albo..., albo... No właśnie.... osamotnienie, niepewności, niezrozumienie.  Na dodatek znów jakieś pismo z centrali, albo o coś pytają albo sugerują, że dobrze byłoby to i owo... Czasem człowiek ma wrażenie, że gdyby chciał zrobić to wszystko, co wydaje się ważne i konieczne do zrobienia w samym WŻCh, to pewnie i całej doby by mu nie starczyło... Zresztą, kto by to wytrzymał!? Przecież trzeba jeszcze zwyczajnie żyć, zająć się tym, żeby jeść, mieszkać, pracować, troszczyć się o bliskich. Czasem mam już tego dość, tego poczucia, że nie mogę sprostać, że znów chyba nie potrafię, że nie mogę nadążyć. Czy inni też czują się podobnie?

Czego potrzebuję? Co mogłoby mi pomóc unieść tę odpowiedzialność z radością i miłością do tych, dla których to wszystko robię? Czego mi brakuje, kiedy znowu nie potrafiłam  okazać, że zależy mi na nich, kiedy tracę cierpliwość, zżymam się i narzekam, bo coś nie wychodzi?

Z zamyślenia wyrywa mnie spostrzeżenie, że ktoś idzie obok mnie. Nikogo przecież nie było? Gość jest sympatyczny, ale skąd się tu wziął? Musi mieć coś wspólnego z WŻCh – przecież jestem w tym ogrodzie! Nie wiadomo kiedy i jak, opowiadam mu te moje myśli, bóle i troski, czuję się nareszcie zrozumiana... No i mam też wreszcie kogo spytać o ten ogród, bo wygląda na to, że mój rozmówca czuje się tu jak u siebie! Faktycznie, okazuje się, że ma już plany zagospodarowania tego miejsca i szuka wciąż współpracowników. Kilku już się zgłosiło i trwają prace nad urządzaniem niektórych zakątków. Pokazuje mi na koniec miejsce pośrodku ogrodu, gdzie w dołku gromadzi się woda. Więc jest tu i źródełko!

Gospodarz ogrodu zaprasza mnie gorąco, bym tu wróciła niebawem, umawiamy się na spotkanie przy źródle. Przelatuje mi myśl, że widocznie zrobiłam na nim dobre wrażenie, skoro mnie tak zaprasza. Kiedy wreszcie żegnam się, by odejść już do swojej codzienności, prosi cicho: Ale przyjdź na pewno! Chcę tu umyć Ci nogi.... Odwracam się ..... nikogo już jednak nie widzę.....

Czy Ty, też zechcesz przyjść na takie spotkanie?

Autor: Teresa Błaszkiewicz

WŻCh w Polsce

ul. Rakowiecka 61
02-532 Warszawa

NIP: 5213137346
REGON: 017235359
nr konta: 14 1600 1462 1858 0458 3000 0001

Kontakt

tel.: +48 733 734 777
e-mail: kontakt

© WŻCH Polska 2025
Wykonanie: Solmedia.pl