Wskazówki dla prowadzonej Duchem Bożym
profetycznej wspólnoty ludzi świeckich
Przemówienie o. Nicolasa, skierowane do WŻCh
podczas Zgromadzenia Ogólnego WŻCh w Fatimie, 17.08.2008
Wstęp – powitanie
Zapomniałem już, kiedy to było – kończył się właśnie jeden z etapów mojego życia: dwa lata studiów w Rzymie lub sześć lat posługi we Wschodnio-Azjatyckim Instytucie Duszpasterskim w Manili. Dowiedziałem się od kogoś, że wspólnota WŻCH w Japonii, dokąd wracałem, poprosiła ojca prowincjała, żebym został ich asystentem kościelnym. Być może byli bardzo zdesperowani i chcieli zapewnić sobie towarzyszenie jakiegoś, jakiegokolwiek jezuity. Prowincjał miał, jednak, inne plany i japońskie WŻCh zostało ode mnie uchronione. Moje kontakty z WŻCh były [odtąd] sporadyczne i nieczęste, choć zawsze istniały. Oczywiście, nigdy nie myślałem też, że będę tu stał dzisiaj zwracając się do Zgromadzenia Ogólnego. A muszę przyznać, że czynię to z prawdziwą przyjemnością.
Muszę dodać, że jestem pod dużym wrażeniem. Czytałem niektóre z waszych ostatnich dokumentów, mam dostęp do waszych dzieleń, raportów i dyskusji, miałem również okazję spotkać niektórych reprezentantów WŻCh i członków Rady Wykonawczej. Podczas tych spotkań duże wrażenie wywierały na mnie poczucie wizji, oddanie i głęboki humanizm, jakie cechowały każdego z nich. Gratuluję Wam wszystkim takiego poziomu życia ludzkiego i chrześcijańskiego zaangażowania. Przyznaję, że musiałem poszukać w Statucie i Zasadach Ogólnych WŻCh terminologii dotyczącej kierownictwa wspólnoty – chciałem wiedzieć, jak nazywacie swoich liderów. Otworzyłem Zasady i przeczytałem: „Trzy Osoby Boskie”. Zaraz potem zorientowałem się, że to zła strona – wzmianki o Zgromadzeniu, Radzie Wykonawczej, prezydencie itd. znalazłem dużo niżej.
Jednym z podwodów mojej dzisiejszej radości jest również fakt, że Jezuitów i WŻCh tak wiele łączy – począwszy od podstawowych wytycznych duchowości ignacjańskiej, aż po pewne elementy struktury władz wspólnoty. Zaszło wiele zmian odkąd w czasach młodości byłem członkiem Sodalicji Mariańskich przy szkole Jezuitów w Madrycie.
Wiele się zmieniło odkąd ostatnio miałem kontakt z WŻCh
Lektura listów Rady Wykonawczej do członków WŻCh jest fascynująca, a zalecenia Zgromadzenia Ogólnego z Nairobi bez wątpienia mogą być nazwane wręcz epokowymi: „czujemy się utwierdzeni w naszym powołaniu, aby stawać się świeckim ciałem apostolskim dzielącym odpowiedzialność w misji w Kościele” (Nairobi, 2003 r.) To postawa po prostu wyjątkowa jak na wspólnotę czy też organizację osób świeckich. Takie oświadczenie, będące owocem procesu rozeznawania, niesie ze sobą niezwykle istotne konsekwencje dla WŻCh i wszystkich jej członków. A właśnie to przekonanie chcecie podczas tego Zgromadzenia w Fatimie pogłębić.
Te ważne zmiany w świadomości członków WŻCh przychodzą – dzięki Opatrzności Bożej – w czasach innych epokowych zmian. Był taki okres, kiedy na historię, rozwój Kościoła i całego społeczeństwa wpływały silne, utalentowane jednostki z określona wizją. Z taką sytuacją mamy wciąż do czynienia, choć w mniejszym stopniu. W każdym okresie pojawiały się ważne dla ówczesnych pokoleń osoby, które miały istotny – dobry lub zły - wpływ na losy ludzkości. Ludzie zawsze ulegali wpływowi osób utalentowanych – obdarowanych.
Czasy, jednak, się zmieniły i dziś obserwujemy, jak na rzeczywistość wpływają już całe grupy, ruchy, wspólnoty czy projekty. Pierwszą myślą poszczególnych osób dążących do zmiany społecznej jest pytanie jak zmobilizować innych, jak w praktyce spowodować poruszenie myśli, motywację i wizję zmian, które wtedy staną się możliwe.
Fakt, że w takim czasie jak obecny, wasze wspólnoty „czują się utwierdzone” we wspólnej misji, jest jedną z odpowiedzi Boga na rosnącą potrzebę działania na rzecz sprawiedliwości i pojednania między ludźmi.
Powyższą obserwację możemy przełożyć na rzeczywistość kościelną. Był okres, kiedy nadawanie tonu życiu Kościoła i kierowanie każdym aspektem życia tego Kościoła i wiary należało do księży, zakonników i innych oficjalnych reprezentantów Kościoła. Ale również i tu czasy się zmieniły. Przyzwyczajamy się do bardziej spontanicznego życia wiarą i miłosierdziem, co wypływa z naszego doświadczenia i uczenia się rozeznawania poruszeń Ducha. Szanujemy świeckich liderów na równi z osobami duchownymi w przeszłości, czytamy pisma świeckich teologów, inspirujemy się życiem i świadectwem świeckich par [małżeńskich], świeckich osób konsekrowanych, ludzi, którzy odnaleźli swoją drogę świętości tam, gdzie wcześniej poszukiwaliśmy jedynie świeckiego „dobrego życia”. Głos świeckich i grup przez nich stworzonych jest słyszany, a na wielu nowych drogach, których szlaki sami wytyczyli, towarzyszy im zadziwienie innych.
Był też kiedyś czas, kiedy głoszone i pisane słowo miało w naszym życiu kluczowe znaczenie. Wywodzimy się z długiej i bardzo bogatej tradycji, gdzie słowa były niezwykle ważne, wobec czego, używając tu słów św. Pawła, wiara docierała do naszych serc poprzez „słyszenie” – fides ex auditu. Jest coś takiego w „słuchaniu” – obce dla innych zmysłów, co dosięga głębi człowieka. Wszystkie kultury przechodziły przez etap „dźwiękowy”, kiedy też mieliśmy okazję poznać najoryginalniejsze świadectwa życia ludzkiego i Bożego przesłania do [swojego] ludu. To wciąż jest dla nas aktualne – widzimy [przecież] tłumy ludzi zgromadzonych, aby wysłuchać słów Ojca Świętego i poprzez nie odkryć Boga objawiającego się.
Ci jednak, którzy długo już żyją na tej ziemi, bądź też ci, którym dane było doświadczenie częstego i głębokiego kontaktu z rzeczywistością wschodniej Azji, widzą, jak w ich poszukiwaniu głębszego życia i prawdy na pierwszy plan wysuwa się zmysł wzroku. We współczesnym nam pokoleniu jest wielu ludzi, którzy są już zmęczeni i rozczarowani pustosłowiem, obietnicami wyborczymi, suchymi, pozbawionymi ducha kazaniami… Słowa, słowa, słowa, które są tylko pustym dźwiękiem, jak, cytując św. Pawła, miedź brzęcząca albo cymbał brzmiący. Dziś ludzie chcą [jednocześnie] „widzieć”, to co „słyszą”. Chcą widzieć „żywe słowo”. Kaznodzieja i prorok są ściśle obserwowani. To dlatego nasze czasy cechuje tak duże zainteresowanie żywym świadectwem zaangażowanych [w wiarę] świeckich, par małżeńskich, które poprzez lata przekuły trudności, różnice i konflikty na świadectwo wielkiej miłości, chrześcijańskiej wierności i twórczej nadziei. Oko stało się niezbywalnym towarzyszem ucha.
Czy my, jako wspólnota, możemy żyć powołaniem profetycznym?
Jakiekolwiek przeprowadzilibyśmy analizy, aby poznać przyczyny i proces ostatnich zmian, to musimy przyznać, że pojawił się nowy sposób myślenia i nowa rzeczywistość. Utwierdziliśmy się w przekonaniu, że Bóg chce nas widzieć „wspólnotą apostolską dzielącą misję w Kościele”.
Ale ta misja, zgodnie z dobrą biblijną i kościelną tradycją, musi być misją profetyczną, przyjmowaną i przeprowadzaną w imię Boże, dzięki Jego prowadzeniu. Możemy zadać sobie teraz pytanie: „Czy możemy żyć prawdziwe profetycznym powołaniem?” Nie tak dawno jeszcze bibliści i pisarze zajmujący się duchowością pytali w swoich książkach i artykułach: „Gdzie są [dziś] Prorocy?” Pytanie to nabiera szczególnego znaczenia w kontekście wspólnoty, tzn. czy wspólnota – podobnie jak [pewnego rodzaju] instytucja – może sobie pozwolić na profetyzm?
Najprawdopodobniej odpowiedź znajdziemy tu, między nami, między Wami. Na jedno z głównych haseł tego Zgromadzenia wybraliście zdanie „Wtedy Apostołowie zebrali się u Jezusa i opowiedzieli Mu wszystko, co zdziałali i czego nauczali.” (Mk 6,30)
Oczywiście, nie wszyscy są prorokami. Może niektórzy spośród Was… Albo przynajmniej, czasami, w pewnych okolicznościach… Nie zawsze, nie na każdym polu…
Ale może – i ta kwestia jest dużo bardziej istotna – nadszedł czas na Profetyczne Wspólnoty… czuję, że zdecydowanie w tym kierunku zdążacie.
A jeżeli tak, to św. Ignacy znów będzie dla nas Mistrzem i w tej sytuacji. Zastanówmy się teraz nad kilkoma uwagami, jakie wiążą się z pytaniem: co stanowi o proroku, co go definiuje? Co o prorokach mówi nam Biblia?
-
Prorok postrzega świat oczami Boga – widzieliśmy to w kontemplacji o Wcieleniu. „Trzy Osoby Boskie…” (teraz jestem na dobrej stronie!) Ignacy wcale nie kontempluje świata nieśmiało…
-
Prorok słucha uszami, słuchem Boga. Bóg słucha głosu, płaczu, pełnego bólu krzyku ludzkiego. Bóg słucha ludzi, kiedy proszą o sprawiedliwość, kiedy cierpią z bólu, samotności, czy są prześladowani.
-
Prorok czuje sercem Boga – widzimy, jak Jezus wewnętrznie cierpi, jak jest do głębi poruszony. To samo przeczytać możemy o Bogu w Starym Testamencie… Płacze i cierpi w bólu (i tu możemy przywołać sformułowania biblijne) „swojej córki”, „swojego ludu”, „swoich umiłowanych”, „swojej rodziny”… Bóg jest blisko, współczuje w zjednoczeniu ze swoim biednym ludem. Współczucie to Jego pierwsza odpowiedź.
-
W końcu, prorok wypowiada Słowa Boga. A wiemy, że jest to Słowo pełne miłosierdzia, współczucia z cierpiącymi… Słowo nawrócenia i solidarności z tymi, którzy mają możliwość jakoś temu cierpieniu zaradzić. (Do dalszej analizy Słowa, które nie jest jedynie ustną wypowiedzią, a Żywym Słowem, wpływającym na rzeczywistość i zmieniającym ją, powrócimy później).
Duchowość ignacjańska i Duch Święty
Ø Niecały miesiąc temu byliśmy świadkami wspaniałego wydarzenia, jakim były Światowe Dni Młodzieży w Sydney w Australii. Wzięło w nich udział 250 tys. młodych osób z całego świata. W pewnym sensie było to spotkanie podobne do tego tutaj.
Ø W głównej części spotkania Ojciec Święty mówił o Duchu Świętym – zauważył potrzebę katechezy o Duchu Świętym.
Ø Tę potrzebę odczuwamy również i my. Św. Ignacy nie posiadał dogłębnej teologicznej [wiedzy] na temat Ducha Św., bo inaczej kształtowała się myśl ówczesnej teologii katolickiej.
Ø Ignacy miał jednak DOŚWIADCZENIE Ducha Świętego i [dał nam] METODĘ, aby to rzeczywiste, żywe doświadczenie Ducha stało się i naszym udziałem. Duchowość Ćwiczeń Duchowych jest praktycznym, konkretnym wyrazem tej brakującej teologii Ducha Św. (brakującej w teorii, żywej w praktyce).
Ø Cały proces Ćwiczeń Duchowych, którym karmimy nasze serca, przygotowuje osobę (duszę, jak powiedziałby Ignacy), aby zbliżyła się do Jezusa i Mu służyła:
· przygotowuje nas, abyśmy WIDZIELI, tak jak mówiliśmy, że widzą prorocy,
· przygotowuje nas, abyśmy SŁYSZELI, jak Pan słyszy biednych i cierpiących,
· sprawia, że tak samo jak Chrystus i Bóg [Ojciec] ODCZUWAMY rzeczywistość, dobro i zło,
· uczy nas ROZEZNAWANIA pośród tak wielu intensywnych uczuć, w rzeczywistości ludzkiej i historycznej.
· podtrzymuje nas, kiedy DECYDUJEMY, jak odpowiedzieć i wpłynąć na rzeczywistość, której staliśmy się częścią,
· porusza nas do DZIAŁANIA, POSTĘPOWANIA zgodnie z poruszeniami Ducha
· otwiera też nasze usta, abyśmy mogli MÓWIĆ
v Bogu co zrobiliśmy i czego nauczyliśmy innych,
v ludziom o słodyczy i dobroci Pana.
Wyzwania dla wspólnoty
Ø Pytaliśmy chwilę temu, czy możliwy jest profetyczny charakter wspólnoty.
Ø Nie ma na to pytanie odpowiedzi teoretycznej. Wspólnota może mieć charakter profetyczny JEŻELI i KIEDY… Pozwólcie, że powiem kilka słów, na temat tego JEŻELI i KIEDY, ale najpierw przypomnę Wam, że [sami] otworzyliście się na możliwość apostolskiego charakteru wspólnoty i dzielenie swojej misji w Kościele. Innymi słowy, jako wspólnota przyjęliście możliwość profetycznego, misyjnego charakteru WŻCh. Wyzwanie leży jednak nie w sferze teoretycznej, a w praktyce, tzn. w pytaniu: „Jak stać się taką żywą wspólnotą apostolską?” Pomocą może tu być prosta refleksja na temat proroczego życia:
Ø Żeby nasza wspólnota mogła mieć charakter profetyczny, wszyscy musimy być ludźmi SŁUCHAJĄCYMI: słuchającymi drugich, słuchającymi Słowa Bożego, słuchającymi łagodnych w swej formie natchnień Ducha Św. Ignacy daje nam bardzo wiele wskazówek, abyśmy wiedzieli, kiedy te trzy aspekty słuchania łączą się w jedno: wtedy zmieniamy się – promieniujemy radością, nadzieją i duchem pocieszenia… Św. Tomasz z Akwinu pisze, że w doświadczeniu wiary biorą udział tylko dwa słowa: słowo zewnętrzne – przekazane nam poprzez Biblię, i słowo wewnętrzne, które Duch Św. wkłada do naszego serca. Kiedy te dwa słowa się jednoczą, dostępujemy głębokiej komunii z Panem. Ale żeby to doświadczenie stało się doświadczeniem wspólnoty, wszyscy musimy SŁUCHAĆ…
Ø Żeby nasza wspólnota mogła mieć charakter profetyczny, wszyscy musimy SZUKAĆ. Bez rozeznania proroctwo nie jest możliwe. Wnioski rodem z „fast-foodów” to jedynie owoce fałszywego proroctwa – Ignacy był o tym głęboko przekonany. Dlatego zawsze gotów był badać i jeszcze raz badać swoje decyzje – w razie gdyby wcześniej pominął jakiś istotny fakt, uczucie czy też poruszenie. Apostolska, profetyczna wspólnota to wspólnota pokornych, stale poszukujących ludzi wiary.
Ø Oznacza to, że wspólnota o charakterze profetycznym żyje w [pewnego rodzaju] zdrowym napięciu ciągłej potrzeby daru, ponieważ darów Ducha Św. – jak powiedział Benedykt XVI – nie można „zdobyć”, można je jedynie otrzymać w postawie pokornej wdzięczności. Widzicie już, jak dalecy powinniśmy być od wszelkiego duchowego fundamentalizmu. Nasze bezpieczeństwo idzie w parze z pokorą – nie opiera się na posiadaniu, a na trwałej świadomości życia w Bożej dobroci i miłości – darze darów. To również napięcie ROZEZNAWANIA, SZUKANIA I PODEJMOWANIA DECYZJI. Na początku wydawać się to może [czystą] sprzecznością – być pokornym i zdecydowanym jednocześnie. Ale właśnie taki jest cel rozeznawania, ponieważ, kiedy Duch przychodzi do naszej wspólnoty, nasze lęki mijają i wiemy [już], czego chce od nas Bóg.
Ø Teraz, jeżeli my jako wspólnota rozeznajemy i podejmujemy decyzje zgodnie z natchnieniami Ducha, jasne jest, że niedawno powstałe wyrażenie „BYĆ Z INNYMI” nie jest jedynie dodatkiem do tradycyjnego wyrażenia Arrupe „BYĆ DLA INNYCH”, a przeciwnie – dla WŻCh, która skłaniała się do apostolskiego charakteru swej wspólnoty, może nawet być formułą bardziej oryginalną i radykalną.
Ø Wszyscy członkowie wspólnoty zaproszeni są, aby mieli OCZY żeby WIDZIEĆ. Wiecie też, że jako ludzie świeccy, bardzo często macie możliwość zaobserwowania tego, czego my – księża, nie widzimy bądź też nie możemy zobaczyć.
Ø Wszyscy członkowie wspólnoty zaproszeni są, żeby SŁYSZEĆ to, czego księża i klerycy często nie słyszą. (Jako ciekawostka: zadziwiające jest, jak „słyszenie” uzależnione może być kulturowo.) Kto może usłyszeć monetę padającą na ulicę w godzinę szczytu? Czy też własne imię wyszeptane z odległości kilku metrów? Słyszenie to czynność wynikająca z rozeznania.
Ø Wszyscy członkowie wspólnoty zaproszeni i powołani są, aby ODCZUWAĆ ból i cierpienie drugich. Trzeci tydzień Ćwiczeń Duchowych uczy nas współczuć z cierpieniem Chrystusa – Drugiego. Jak powiedział wielki biskup – św. Hilary z Poitiers: Sanctior mens plebis quam cor est sacerdotum (IV w.) [Świętszy jest umysł ludu niż serce kapłanów]
Ø Wszyscy powołani są do ROZEZNAWANIA, PODEJMOWANIA DECYZJI oraz używania swoich RĄK I NÓG do aktywności, służby i wyrażania współczucia.
Ø Profetyczna Wspólnota zmierzająca do wspólnej misji, jest możliwa jedynie wtedy, jeżeli odważymy się podjąć wyzwanie i na drodze ignacjańskiej będziemy zmierzać do realizacji Woli Bożej.
Formacja wszystkich członków jako nadrzędna kwestia w życiu wspólnoty
Ø Wszystkie powyższe uwagi i refleksje doprowadziły mnie do oczywistego wniosku, że naszym najwyższym priorytetem jako WŻCh musi być formacja naszych członków. To kwestia absolutnie nadrzędna.
Ø W ciągu ostatnich tygodni odwiedziłem kilku kardynałów z różnych kongregacji watykańskich (co, chyba, należy do moich obowiązków). Kiedy spotkałem się z kardynałem Ryłko – przewodniczącym Papieskiej Rady ds. Świeckich, od razu powiedział mi, jak bardzo zadowolony jest z WŻCh, ze względu, jak wielokrotnie podkreślał, „na głęboką formację, jaką oferuje wszystkim swoim członkom”.
Ø Pamiętacie zapewne zdanie św. Ignacego, który uważał, że nie każdy może skorzystać z Ćwiczeń Duchowych w tym samym stopniu. Ignacy nie był zwolennikiem elitaryzmu, wiedział jednak, ze istnieje potrzeba pewnej podstawowej zdolności, otwartości umysłu i serca człowieka, która przygotowuje go do wrażliwości i poddania się głosowi Boga, kierownictwu Ducha. W tym rozumieniu prawdziwa edukacja mierzona winna być umiejętnością otwarcia umysłów ludzkich na wspanialszą i głębszą rzeczywistość.
Ø To w tej sferze odbywa się główna część naszej współpracy. My – Jezuici – cieszymy się bardzo, kiedy widzimy, jak dary św. Ignacego stają się Waszym udziałem, jak rozprzestrzeniają się i wychodzą poza wyłącznie jezuickie kręgi. Wszystko, co czynił św. Ignacy podporządkowane było Ewangelii, która nie należy do nikogo. To, że dary św. Ignacego stają się wspólnym dziedzictwem dla dobra Kościoła i świata, jest naszą ogromną radością.
Ø Aby formacja [członków WŻCh] była prawdziwie głęboka, będziemy musieli współpracować. Formacja [o której mówię] obejmować będzie, oczywiście:
· Teologię, psychologię, antropologię – wszystko, co pomaga wzrastać w miłości ludziom jako [po prostu] osobom i jako /osobom/ wierzącym
· Głównie, jednak, formacja musi odbywać się w Życiu Duchem, abyśmy wszyscy wykorzystując dostępne nam narzędzia:
v stali się wewnętrznie wolnymi
v prawdziwie rozeznawali wolę Bożą
v poddawali się Duchowi i w sposób radosny poznawali Jego drogi
Ø Mam ogromną nadzieję, że będziemy mogli wspólnie pracować nad tą niezwykle ważną kwestią.
Ø Mam również nadzieję, że Wy, członkowie WŻCh, pomożecie nam – Jezuitom – wchodzić głębiej w duchowość ignacjańską
Ø Pamiętajcie, że jesteśmy jedynie częścią, bardzo małą częścią Ciała Chrystusowego, Ludu Bożego, całego Kościoła. Naszą radością zawsze pozostanie służenie wszystkim.
Podsumowanie
Dziękuję za to zaproszenie i za wszelkie formy współpracy, jakie podejmiemy w przyszłości. Zadanie przed nami jest poważne i jednocześnie głębokie – to zadanie dzięki któremu mamy nadzieję zbudować w sobie nawzajem Ciało Chrystusa i dzielić się między sobą prowadzeniem i natchnieniami Ducha Świętego.
Oto coś do czego warto dążyć i za co warto dziękować Panu.