Hiszpanie używają zwrotu „momento privilegiado”, kiedy chcą podkreślić coś doniosłego i uroczystego. Dla 43 osób ze Wspólnoty Życia Chrześcijańskiego ten moment trwał od 12 do 18 maja 2022 roku. Członkowie WŻCh w Polsce z 7 wspólnot lokalnych w tych dniach odbywali pielgrzymkę śladami Ignacego Loyoli w północnej Hiszpanii. Wpisała się ona w czas ignacjańskiego roku jubileuszowego. Droga pielgrzymki wiodła od Barcelony przez Montserrat, Manrezę, Liedę, Saragossę, Loyolę i Pampelunę. Przewrotna kolejność, bo patrząc na biografię Ignacego Loyoli, widzimy, że było to pielgrzymowanie chronologicznie wstecz. Można by pomyśleć, że to pielgrzymowanie do źródeł, by zobaczyć rzeczy z inną świadomością i kolejnym doświadczaniem na nowo w Chrystusie.
Z pewnością pielgrzymowanie miało wiele wymiarów. Pielgrzymowaliśmy horyzontalnie i wertykalnie. Horyzontalnie, gdyż drogi kierowały nas przez dwie półkule Ziemi. Wertykalnie, gdyż otwieraliśmy nasze wnętrze na to, co przygotował dla nas Pan Bóg. Szlak pielgrzymkowy prowadził nas także od poziomu morza na górskie szczyty do 720 m n.p.m. Pielgrzymka była przepełniona wielorakimi spotkaniami, tymi osobistymi z Bogiem, z innymi członkami polskiej WŻCh, z którymi pielgrzymowaliśmy, z członkami wspólnoty hiszpańskiej w Barcelonie i w Pampelunie, a także spotkaniami z hiszpańską historią, kulturą obyczajami i hiszpańskim doświadczeniem Kościoła. (E.Dybowska)
Tak dzieli się swoim świadectwem pielgrzymowania kilkoro z nas:
Od zmagania do pytania
Gdy 2,5 roku temu przeczytałam ogłoszenie, że będzie organizowana Pielgrzymka śladami św. Ignacego, od razu się na nią zapisałam. Towarzyszyła mi wtedy wielka radość, tym bardziej że pielgrzymka była organizowana przez Wspólnotę WŻCh, do której należę. Później przyszedł czas pandemii, zmiany terminów pielgrzymki i moje zwątpienie, czy w ogóle jechać. Podjęłam decyzję, że rezygnuję, ale cały czas czułam głęboko w sercu, że jednak powinnam pojechać. Odpowiedzią na moje rozterki było pytanie Marty Lewandowskiej-Harasimowicz, które zadała mi na spotkaniu z okazji jubileuszu o. Adama Schulza: „Danusia, dlaczego zrezygnowałaś z Ignacego?”. Na początku pojawiła się konsternacja: jak to, ja nie zrezygnowałam z Ignacego, przecież tyle zawdzięczam duchowości ignacjańskiej. Oczywiście chodziło o pielgrzymkę śladami św. Ignacego. Po powrocie do domu podjęłam decyzję, że jadę.
Przed wyjazdem wystąpiły komplikacje ze zdrowiem mojego taty, znowu pojawiły się wątpliwości co do wyjazdu. Zawierzyłam tę sprawę Bogu. Doświadczyłam wtedy wsparcia między innymi od osób ze wspólnoty, co bardzo mi pomogło w podjęciu decyzji.
Od początku pielgrzymki towarzyszyła mi myśl, by modlić się i prosić św. Ignacego o łaskę wolności wewnętrznej, o otwieranie się na to, co nowe, na to, co Bóg chce mi ofiarować i jak chce mnie prowadzić. Bardzo pomogły mi w tym wprowadzenia do medytacji na każdy dzień pielgrzymki, przygotowane przez o. Dariusza Michalskiego SJ. Poruszyły mnie szczególnie dwie medytacje. Jedna z trzeciego dnia naszej pielgrzymki zatytułowana „Zobaczyć wszystko na nowo” i druga z niedzieli (czwartego dnia pielgrzymki), kiedy rozważaliśmy fragment z autobiografii św. Ignacego dotyczący jego pragnienia pozostania w Ziemi Świętej. Znalazłam tam odpowiedzi na to, co przeżywam aktualnie, z czym zmagam się wewnętrznie. Poczułam się zaproszona, by przyjrzeć się temu, do czego jestem przywiązana, czy umiem zostawić w wolności to, co wydaje mi się dobre? Czy nie trzymam się własnej wizji nawrócenia i Bożego działania? Czy otwieram się na to, jak Bóg chce mnie powadzić? Są to bardzo ważne dla mnie pytania, z którymi trwam, i wsłuchuję się w to, co Bóg chce mi przez nie powiedzieć.
Wróciłam z pielgrzymki pełna nadziei. Św. Ignacy od czasu moich pierwszych rekolekcji ignacjańskich w 2004 r. do teraz był bardzo dyskretny. Tak jak powiedział o. Leszek Mądrzyk SJ na początku pielgrzymki: św. Ignacemu zawsze zależało, by nie skupiać uwagi na sobie, ale kierować innych ku Bogu. I rzeczywiście, tak było w moim życiu od czasu, gdy zaczęłam wchodzić w głębszą relację z Bogiem na drodze duchowości ignacjańskiej. Św. Ignacy był przez ten czas jak starszy brat, który stoi z boku i wspiera mnie dyskretnie na mojej drodze budowania relacji z Bogiem. Teraz jednak czuję, że chce być moim duchowym towarzyszem, z którym będę szła dalej w mojej codzienności. Już nieraz doświadczyłam, że gdy otwieram moje serce na to, co nowe, Bóg mnie naprawdę zaskakuje. I to jest piękne, że w relacji z Bogiem nigdy nie można się nudzić. On ma dla nas nieskończenie więcej, niż byśmy się tego spodziewali.
Wspólne pielgrzymowanie z osobami z WŻCh – dało mi też piękne doświadczenie, czym jest żywa wspólnota. Dla mnie wspólnota, to wspólne dzielenie się życiem i wiarą i tego właśnie doświadczyłam w trakcie tej pielgrzymki.
Niech podsumowaniem tego dzielenia będzie modlitwa, która mnie bardzo porusza. Modlitwa ta została zamieszczona w treści rozważań, które towarzyszyły nam w trakcie pielgrzymki śladami św. Ignacego: Przede wszystkim, zaufaj w powolną pracę Boga. Z natury jesteśmy zbyt niecierpliwi we wszystkim, by dotrzeć do celu bez zwłoki. Chcielibyśmy ominąć pośrednie etapy. Stajemy się niecierpliwi zmierzając ku rzeczom nowym i nieznanym. Taka jest zasada postępu, że nastaje on tylko dzięki chwilom niepewności, które się ciągną i dłużą. Myślę, że tak samo jest z tobą. Twoje idee dojrzewają stopniowo – pozwól im wzrastać, niech nabiorą kształtu, bez niepotrzebnego pośpiechu. Nie staraj się nalegać, jakbyś mógł stać się dzisiaj tym, kim czas uczyni Cię jutro. Tylko Bóg może powiedzieć czym będzie nowy duch, który stopniowo kształtuje się w tobie. Uwierz Panu, że Jego dłonie prowadzą cię i przyjmij lęk przed poczuciem, że trwasz w zawieszeniu wciąż niedoskonały. Amen. (Pierre Teilhard de Chardin SJ). Danuta
Zobaczyć i poznać świętego Ignacego
Przed wyjazdem pomyślałam, że mam wielką okazję zaprzyjaźnić się ze świętym Ignacym. Ćwiczenia Duchowe poznałam przez cztery tygodnie w ciągu dziewięciu lat, ale sama osoba świętego Ignacego była mi zasadniczo obca. Już sama okolica, w której się urodził, bardzo mnie do niego zbliżyła, ponieważ kocham góry, a w Loyoli jest bardzo pięknie.
Jak zobaczyłam świętego Ignacego dzięki tej pielgrzymce? Był to człowiek, który chciał dokonać rzeczy wielkich. Był gotowy do całkowitego poświęcenia się drodze, którą wybrał. Miał bardzo dużo zapału i determinacji w tym, co robił. Takiego człowieka jak Ignacy Loyola wcale nie jest łatwo nakłonić do zmiany drogi życia, ale też gdy już się to uda, jego zalety i siłę charakteru można we wspaniały sposób wykorzystać w dobrym celu.
Podziwiam pracę Pana Boga, który nigdy nie odpuszcza i pracuje nad takimi osobami, używa wszystkich możliwych środków, aby stały się Jego pracownikami w głoszeniu wiary. Przekuwa nasze pomysły na życie w swoje i przekonuje nas do tego. Tak stało się ze świętym Pawłem, tak stało się też ze świętym Ignacym. Warto więc pragnąć osiągnięcia rzeczy wielkich. Ta postawa jest na wskroś dobra, pożyteczna z jedną małą uwagą, aby w tym, co robię być przy Panu Jezusie, Jemu wszystko powierzać i prosić, aby wszystko działo się zgodnie z Jego wolą.
Druga rzecz, która bardzo mnie poruszyła, to sposób działania Pana Boga w życiu świętego Ignacego. Tak powoli, po troszeczku, na tyle, na ile święty Ignacy jest w stanie, zmienia się jego myślenie. Bóg daje mu do ręki święte księgi, porusza jego serce, umysł, uczucia, emocje. Działa na wszystkich frontach. A Ignacy to zauważa, zastanawia się nad tym. To są sprawy tak delikatne i ulotne. W zwykłym czasie, gdyby był w pełni sprawny, możliwe, że nie do uchwycenia. To odosobnienie jest dla niego zbawienne. Czas, spokój z zewnątrz, który ma, daje mu szansę zajrzeć w siebie, w to, co się z nim dzieje. Nareszcie sam ze sobą i wtedy przychodzi do niego Bóg (jak do mnie w czasie rekolekcji).
Trzecia myśl, która przychodziła mi do głowy podczas tej pielgrzymki, to jak bardzo święty Ignacy upodabnia się do Pana Jezusa. Jego radykalność – nie chce mieć nic swojego na tej ziemi. Umiłowanie człowieka, którego należy prowadzić do Królestwa Niebieskiego. Krzywda, jakiej doznawał od ludzi – był ciężko pobity, więziony. Niezrozumienie, jakiego doświadczył, gdy wrócił do Loyoli do swoich najbliższych. Decyzja, którą podjął, aby iść przez życie, naśladując Pana Jezusa i żyć według Bożych przykazań. Widzę, jak było trudno, a jednocześnie jak szczęśliwie dla niego.
Wszystko, na co zwróciłam uwagę w postawie świętego Ignacego, wynika oczywiście z poruszeń mojego serca. Moje osobiste pragnienia, niezrozumienie rzeczywistości, jej złe odczytywanie, a potem zmaganie, aby wyjść na właściwą drogę, powoduje, że postać świętego Ignacego naprawdę stała mi się bardzo bliska. „Trzeba było mi zmiażdżyć nogi kulą armatnią”, abym zatrzymała się, weszła w ciszę, refleksję i zaczęła szukać przyjaciela, który pomoże mi przestać się bać. Żebym zaczęła słuchać „Kogoś”, a nie tylko tego, co miałam w swojej głowie zanotowane od dzieciństwa. Wpuścić i dać się poprowadzić, trzymając za rękę Pana Jezusa (to właśnie dają mi rekolekcje ignacjańskie). Ignacy miał dużo siły i ja ją zyskałam. Symbolicznie już od pierwszej chwili pielgrzymki zostałam obdarowana wsparciem, kiedy Marta powiedziała mi, że otacza modlitwą tych, którzy pierwszy raz lecą. Gdy usiadłam z Elą w samolocie, ta widząc, jak się boję, zaproponowała mi, że możemy trzymać się za ręce. To miało dla mnie wielkie znaczenie. Serdeczność i opieka towarzyszy podróży napełniła mnie radością i spokojem. Pomyślałam, jak dobrze mieć obok siebie bliską osobę.
I jeszcze wrócę do świętego Ignacego. Jego gwałtowność działania, radykalizm wywołały równie gwałtowne działanie Pana Boga. Nawrócenie było stopniowe, a oświecenie, o którym pisze święty Ignacy, które nastąpiło w Manresie było natychmiastowe. To mnie uczy, jak pragnąć, jaką postawą się wykazywać i jak oczekiwać reakcji Pana Boga.
Pierwszy raz byłam na południu Europy, więc bardzo chciałam zobaczyć roślinność inną niż w Polsce, jak swobodnie rośnie w innym klimacie. Ogród u Salezjanów był spełnieniem moich marzeń. Dziękuję Panu Bogu, że dał mi zobaczyć tyle piękna w pigułce. I jeszcze jedna refleksja o Antonim Gaudim. Pani przewodnik tak pięknie opowiadała o genialnym człowieku, który ponad wszystko zachwycił się Bożym stworzeniem. Mnie zawsze najbardziej fascynowała przyroda i pomyślałam, że w każdej dziedzinie życia, w każdym zawodzie można oddawać Bogu cześć i zachwyt dla tego, co dla nas stworzył. Wiara Gaudiego w wieczność, nieprzemijalność i, takie jak u świętego Ignacego, pragnienie, aby pomóc ludziom przyjść do Boga, aby zrozumieli wiarę, którą wyznają, jest dla mnie wzorem do naśladowania. Pierwszy raz byłam na pielgrzymce z prawdziwego zdarzenia. Szczególną wartość miały dla mnie codzienne msze święte, wspólna autokarowa modlitwa, wprowadzenia, a szczególnie refleksje. Ja jestem we wspólnocie trzy lata i to jeszcze w czasie pandemii, więc możliwość poznania tylu osób, które idą drogą świętego Ignacego w rzeczywistości była dla mnie bardzo ważna i tego mi do tej pory bardzo brakowało. Osoby okazały się serdeczne, pełne radości, opiekuńcze i ciekawe. Bardzo cieszę się, że mogłam poczuć więź z ludźmi, którzy myślą poważnie o swojej wierze, chętnie rozmawiają o Panu Bogu i mogli przybliżyć mi treści i sens WŻCh. Bardzo serdecznie dziękuję Panu Bogu i wam wszystkim za ten wspólnie spędzony wspaniale czas. Hanna
Wyjście ze strefy komfortu
„Młody Inigo widzi przed sobą prosta drogę. Na jej horyzoncie majaczy piękna Catalina, sława, majątek, zaszczyty. Jest lekko pod słońce, ale widać wyraźnie. Na tej prostej drodze znajduje się jednak miasto Pampeluna. I tu zaczyna się problem: droga na wprost jest nieprzejezdna, a wyjazd z ronda w prawo i lewo nieskończony. Można na tym rondzie tylko zawrócić. I on zawraca do swojego domu rodzinnego. Bierze do ręki przewodnik na dalszą podróż tzn. Żywoty Świętych i Żywot Jezusa Chrystusa. Z tej lektury wynika, że dalsza droga wcale nie będzie prosta, tylko kręta, wąska, spadzista (czasem faktycznie), i długa. Na szczęście on w nią wyrusza i ona doprowadza go do celu znacznie piękniejszego niż ta prosta autostrada /Mt 7, 13-14/”. Z tego fragmentu wynoszę dla siebie naukę, że warto wyjść ze strefy komfortu i podążać niezbyt wygodną „drogą”. Maciej
Ponadczasowe dzieło
Co mnie poruszyło w pielgrzymce śladami św. Ignacego? Na pewno to, że mogłam przebywać w tych miejscach, gdzie był św. Ignacy, a szczególnie w Grocie w Manresie, Kaplicy w Loyoli oraz domu, w którym Ignacy powracał do zdrowia i odkrywał obecność Boga.
Szczególnie poruszyło mnie to, że minęło już tyle czasu od spisania Ćwiczeń Duchownych przez Ignacego, tak bardzo zmienił się świat, a są one nadal aktualne i adekwatne dla współczesnego człowieka, mimo że świat Ignacego zaprezentowany na wystawie w Manresie wyglądał zupełnie inaczej. Dla mnie jest to dowód na to, że dzieło Boże, jakim są Ćwiczenia, jest ponadczasowe. Ewa
Wspólnota życia
W WŻCh jesteśmy z mężem Bogdanem od ponad 40 lat – jubileusz naszej wspólnoty, św. Szczepana w Warszawie, przypadł na kwiecień bieżącego roku. Nic więc dziwnego, że praktykując tak długo duchowość ignacjańską, pragnęliśmy poznać miejsca, w których wydarzyły się najważniejsze momenty życia tego Świętego. Z wielką radością przyjęliśmy możliwość udania się na pielgrzymkę do Hiszpanii, niecierpliwie na nią czekaliśmy.
Jednak na drodze stanęła pandemia i wyjazd opóźnił się o dwa lata. W tym czasie ja także zachorowałam na covid, który mocno uszkodził moje kolana i spowodował dużą trudność w chodzeniu. No i nie ma co ukrywać – jesteśmy w wieku senioralnym, w którym czas płynie szybko i zabiera sprawność… tak więc, mimo wielkiego pragnienia, na pielgrzymkę zaczęłam czekać nie tylko z radością, ale także z rosnącym lękiem. Przed samym wyjazdem byłam po prostu przerażona, cały czas zastanawiałam się, jak sobie poradzę… chodzę słabo, wolno, a już schody czy wzniesienia stają się wyzwaniem…
Mimo to pojechałam i… nie żałuję. Wręcz przeciwnie, jestem nieskończenie wdzięczna Panu Bogu, św. Ignacemu i całej pielgrzymkowej wspólnocie. Oczywiście, największym wsparciem byli mój mąż, Bogdan i Ewa, moja siostra, jednak pomocy, życzliwości, serdecznej troski i opieki doznałam dosłownie od każdej osoby, uczestniczącej w wyjeździe. Na każdym mogłam się wesprzeć fizycznie, psychicznie i pod każdym względem, niezależnie od tego, czy przed wyjazdem znaliśmy się osobiście. Z większością osób poznaliśmy się dopiero podczas wyjazdu, jednak atmosfera wzajemnej serdeczności, jaka między nami panowała (nie byłam jedyną osobą, która jej doświadczyła, chociaż może ja zostałam obdarowana szczególnie mocno) pokazała wyraźnie, że łączy nas coś znacznie ważniejszego, niż tylko empatia i dobre relacje międzyludzkie. Bardzo mocno, zresztą kolejny raz, dotknęłam tego, że jesteśmy prawdziwie WSPÓLNOTĄ ŻYCIA. Nie tylko życia duchowego, ale wszystkich jego wymiarów. Tak jak duchowość ignacjańska przenika wszystkie wymiary życia człowieka. To jest nasza moc, nasza siła, która może pomóc nam przezwyciężyć różnice pomiędzy nami, nieporozumienia i kryzysy.
Szczególnie wdzięczna jestem Marcie, naszej Prezydent. Była nie tylko organizatorką, ale także sercem naszego pielgrzymowania. Zawsze czujna, zawsze otwarta na nasze potrzeby, nigdy nie zmęczona, i w dodatku – zawsze uśmiechnięta. Chwała Panu za taką Prezydent(kę). Dziękuję Bogu i Św. Ignacemu za odbytą pielgrzymkę. Dziękuję naszym nieskończenie życzliwym Kapłanom. Dziękuję każdej Osobie, każdemu Przyjacielowi, który w niej uczestniczył. DZIĘKUJĘ. Wanda
Dotknięcie relikwii
Bardzo lubię podróże i zwiedzanie nieznanych miejsc. Bardzo ucieszyłem się, kiedy otrzymałem informację o planowanej pielgrzymce śladami św. Ignacego do Hiszpanii. Tam, gdzie jeszcze nie byłem, a szczególnie kiedy było to połączone z poznaniem miejsc przebywania świętego, którego duchowość staram się przeżywać każdego dnia swojego życia.
Największe poruszenie sprawiło poznanie miejsca urodzenia św. Ignacego – Loyoli (Azpeitia), a następnie Manresy, miejsca zatrzymania Ignacego w drodze do Ziemi Świętej. Do dzisiaj rozmyślam, w jaki stanowczy sposób św. Ignacy rozstał się z domem rodzinnym i dobrobytem, w jakim żył, podążając za głosem Boga. Jak wielka była jego miłość do Chrystusa i Chrystusa do niego, że zostawił wszystko i wyruszył w podróż w nieznane. Zamek w Loyoli zamienił na grotę w Manresie.
Dotknięcie wszystkich miejsc związanych ze św. Ignacym przybliżyło mi jeszcze bardziej tego świętego. Tak zamek jak i grota są obecnie relikwiami pokazującymi wielkość tego świętego człowieka tak bardzo oddanego Bogu. Bogdan
Ignacy, Wspólnota i ja
Na pielgrzymkę śladami św. Ignacego jechałam z radością, ciekawością, oczekiwaniem. I był to dla mnie czas owocny, piękny i niezapomniany. Gdyby napisać o wszystkich wrażeniach i poruszeniach, nie wystarczyłoby miejsca. Dlatego tylko kilka refleksji.
Kiedy podróżowaliśmy śladami św. Ignacego, śledząc jego losy opisane w Opowieści Pielgrzyma, poruszyło mnie to, jak bardzo jest mi bliski – nie jako święty w aureoli i na piedestale, ale żywy człowiek z krwi i kości ze swoimi słabościami, lękami, pragnieniami, trudami, decyzjami… Ktoś, z kim mogę się zaprzyjaźnić i z jego doświadczenia czerpać. Tam w Barcelonie, Manresie, Montserrat, Loyoli było to dla mnie bardziej odczuwalne.
Ogromnym przeżyciem była dla mnie wizyta w Montserrat i ta chwila, kiedy mogłam sam na sam być z Matką Boską – spojrzeć jej tak bardzo z bliska w oczy, powiedzieć, co czuję, poprosić o łaskę. Mimo tłumów w sanktuarium tu cisza, spokój i Matka tylko dla mnie. Potem, jeszcze tego samego dnia, Manresa – miejsce wyjątkowe, w którym chyba najbardziej odczułam obecność św. Ignacego, jego zmagania i duchową walkę. Wielkie wrażenie wywarły na mnie również mozaiki o. Marco Rupnika SJ. Szczególnie poruszyła mnie jedna – ta, na której krzyż niosą Pan Jezus i człowiek. Tym, którzy chcieliby tu dopowiedzieć, że to Szymon z Cyreny, odpowiadam – nie, to Ty i ja, każdy z nas. Pan Jezus idzie tu z człowiekiem krok w krok. Nie jest tak, że jeden niesie krzyż, a drugi pomaga – niosą krzyż obaj.
I wreszcie wizyta w Loyoli – oczekiwanie na wejście, potem zwiedzanie domu św. Ignacego i msza św. w Kaplicy Nawrócenia w obecności Świętych Towarzystwa Jezusowego. Wzruszenie ściskało gardło, pragnienie służenia Jezusowi jak Ignacy było tu szczególnie mocne. Odczułam ogromną wdzięczność Bogu za drogę ignacjańską, którą mi wskazał i którą mnie prowadzi. Na koniec wizyty medytacja w bazylice – chłód, cisza, bliskość Boga i św. Ignacego. Duch Święty tak prowadził modlitwę, że płynęła łatwo, bez rozproszeń, z wyraźnymi poruszeniami i żalem, że czas tak szybko mija. Wyjazdowi z Loyoli towarzyszyło marzenie, aby kiedyś zatrzymać się tam dłużej, żeby odbyć tam rekolekcje.
Na koniec podziękowania dla wszystkich współuczestników pielgrzymki. Dziękuję Wam za cudowne doświadczenie wspólnoty. Choć w większości poznaliśmy się dopiero na pielgrzymce. Byliśmy jak rodzina, wspólnotą celu. Pamiętam, jak wszędzie wszyscy szukaliśmy śladów Ignacego – jego szabli, figur. Byliśmy wspólnotą przeżywania i odczuwania, wspólnotą modlitwy. Choć znaliśmy się krótko, nasza zażyłość, wrażliwość na drugiego, życzliwość wzajemna były takie, jakbyśmy znali się całe życie. Maria
Duch Manrezy
Kiedy rozpoczynałam swoją drogę w WŻCh, mieliśmy wiele medytacji do fragmentów „Opowieści pielgrzyma”, czyli autobiografii św. Ignacego. Zapadły mi w pamięć ważne miejsca: Manreza, Montserrat, Pampeluna oraz oczywiście Loyola, miejsce narodzin autora „Ćwiczeń duchowych”. Po ponad 15 latach od tamtych początków miałam okazję odbyć pielgrzymkę śladami św. Ignacego wraz z moją wspólnotą WŻCh. Trudno opisać to doświadczenie. Nie czułam euforii czy innych silnych emocji, ale pokój serca i radość, że mogę zobaczyć na żywo miejsca, w których przebywał, modlił się i toczył walki duchowe ten ważny dla mnie Święty. Chyba największe wrażenie wywarły na mnie dwa miejsca: Loyola i Manreza. W pierwszym z nich mogłam zobaczyć rodzinne strony Ignacego i przeżyć wraz ze wspólnotą Eucharystię w małej skromnej kapliczce, która z każdej strony przypominała o Jego obecności. W drugim z tych miejsc, Manrezie, byłam zadziwiona i poruszona miejscem, które Ignacy wybrał na wielogodzinną modlitwę i spisywanie „Ćwiczeń duchowych”. Prosta, wręcz surowa jaskinia, z narysowanym na skale krzyżem. Cisza i niewielka ilość światła. Tam musiał doświadczyć szczególnej relacji z Bogiem. Duch tego miejsca na długo pozostanie w mojej pamięci, jako inspiracja do pogłębiania duchowości ignacjańskiej, indywidualnie i we wspólnocie. Ania
Po śladach św. Ignacego Loyoli
Nie planowałam dwa lata temu udziału w tej pielgrzymce. Sytuacja się zmieniła 2022 roku. Dostałam pragnienie pojechać, usłyszeć, zobaczyć, dotknąć, poczuć Świętego Ignacego Loyolę. Rezygnacja jednej z osób (z powodu niezależnych od niej okoliczności) umożliwiła mi realny mój udział. Bóg tak chciał.
Barcelona, Montserrat, Manresa, Lieida, Saragossa w Aragonii i wreszcie malutka miejscowość Azpeipia w Kraju Basków blisko San Sebastian i Zatoki Biskajskiej. Dzielnica Azpeipi, Loyola a w niej Sanktuarium Św. Ignacego, otaczające rodzinny dom (niewielki dwór), w którym urodził się, dorastał Święty Ignacy Loyola i miejsce, w którym również Święty Ignacy odzyskiwał siły po odniesionych ranach w 1521 roku.
Miejsce pozbawione gwaru turystów. W Sanktuarium o. Darek i o. Leszek odprawili dla nas Mszę Świętą, a u stóp ołtarza znajdowały się i nadal się znajdują, relikwie wsch i Błogzystkich Świętyosławionych Towarzystwa Jezusowego. Przeszło 50 relikwii osób pięknego życia w jednym miejscu. Ignacy Loyola, który odważył się otworzyć, uwrażliwić się na łaskę Boga i tak liczne owoce. To było wyjątkowe doświadczenie. Powrót przez Pampelunę, region Nawarry do Katalonii, do Coma–Ruga, do hotelu Brisamar Suites. Tu na nas czekała przyjemność dla ciała: kąpiel w Morzu Śródziemnym oraz uczta hiszpańskich potraw i smaków.
Gdy piszę to świadectwo zbliża się 31 lipca 2022 roku, koniec Roku Ignacjańskiego. Jestem 56 dni po kolizji rowerowej i się rehabilituję. Zatrzymałam się, przyjęłam tę sytuację. Ufam, że podobnie jak Święty Ignacy ujrzę w Chrystusie wszystko na nowo. Ufam Bogu, Jego łasce, w Nim pokładam nadzieję nawrócenia. Renata
fotografie: Marta Lewandowska-Harasimowicz i Bogdan Smogorzewski
W dniach 3-6 czerwca 2022 odbyło się spotkanie przedstawicieli Wspólnoty Życia Chrześcijańskiego w Europie, zorganizowane przez Euroteam przy współpracy ze Wspólnotą w Polsce. Zaproszone były osoby, które są Eurolinkami – reprezentują Wspólnotę z poszczególnych krajów Europy, a także Asystenci Kościelni WŻCh w Europie lub osoby ich zastępujące.
W spotkaniu wzięło udział 35 osób z 18 krajów: Belgii, Wielkiej Brytanii, Francji, Niemiec, Węgier, Irlandii, Włoch, Łotwy, Litwy, Luksemburga, Malty, Niderlandów, Portugalii, Słowacji, Hiszpanii, Szwecji, Polski oraz jedna osoba z Egiptu, reprezentująca zaprzyjaźniony z nami region bliskowschodni.
Przed kilkoma dniami, we wspomnienie św. Ignacego z Loyoli, zakończyło się w Buenos Aires kolejne światowe zgromadzenie Wspólnoty Życia Chrześcijańskiego. Uczestniczyli w nim delegaci z ponad 70-u krajów. Wspólnoty te już od ponad 50-u lat są kontynuacją w odnowionej formie doświadczenia Sodalicji Mariańskich. Skupiają więc osoby świeckie, które w swoim codziennym życiu inspirują się doświadczeniem Ćwiczeń Duchowych św. Ignacego.
Czytaj więcej: Zgromadzenie w Buenos Aires - Powołanie osób świeckich i duchowość ignacjańska
Tymi słowami można opisać przesłanie, jakie przekazał delegatom Wspólnoty Życia Chrześcijańskiego, o. Arturo Sosa SJ, który jako Przełożony Generalny Jezuitów jest jednocześnie Kościelnym Asystentem Światowym tej wspólnoty. Od 22 lipca trwa światowy zjazd delegatów z ponad 70-u krajów i odbywa się w Buenos Aires w Argentynie. Spotkanie z o. Arturo Sosa odbyło się 26 lipca. Na początku przemówienia nawiązał on do swojej osobistej drogi, która łączy się bardzo z formacją w Sodalicji Mariańskiej, w której uczestniczył i formował się, uczęszczając do szkoły prowadzonej przez jezuitów w Caracas w Wenezueli. Poprzez bycie w sodalicji dla młodych uczył się on wierności codziennej modlitwie, odkrywania Eucharystii i zaangażowania apostolskiego. Ta droga formacji pomogła mu w odkryciu również osobistego powołania do Towarzystwa Jezusowego.
Czytaj więcej: Zgromadzenie Światowe WŻCh spotyka się z Asystentem kościelnym
Na kilka miesięcy przed Zgromadzeniem Światowym, wspólnota francuska w Lille-Hautmont gościła spotkanie prezydentów, eurolinków i asystentów europejskich Wspólnot Życia Chrześcijańskiego. Celem spotkania było spojrzenie na naszą wspólnotę w świetle nauczania papieża Franciszka i zobaczenie, co wspólnoty Europejskie mają do zaoferowania Kościołowi, Światowej Wspólnocie WŻCh oraz sobie wzajemnie.
Nauczanie papieża Franciszka przybliżył nam o. Giuseppe Riggio SJ. Wiodącym symbolem spotkania stał się
W dniu 12 listopada 2017 r odbyło się spotkanie formacyjne lubelskiej Wspólnoty Życia Chrześcijańskiego. Naszym gościem był Ojciec Adama Schulz, który wygłosił trzy konferencje:
1. Nowe wyzwania jakie stoją przed WŻCh
2. Jak formować ludzi sumienia
3. Jak owocnie współpracować z Duchem Świętym i Aniołami
Spotkanie miało wyjątkowy charakter związany z 50-cio leciem odnowienia charyzmatu WŻCh.
ul. Rakowiecka 61
02-532 Warszawa
NIP: 5213137346
REGON: 017235359
nr konta: 14 1600 1462 1858 0458 3000 0001
tel.: +48 733 734 777
e-mail: kontakt