Kościół powszechny, przeznaczony dla wszystkich, dla każdego człowieka, bez wyjątku
Zdecydowana większość ludzi w Polsce, uważających siebie za chrześcijan, w większości katolików, w klimacie społecznym sprzyja uznaniu Kościoła jako powszechnego. W praktyce jednak okazuje się, że nie wszystko jest tak proste i jasne. Zwłaszcza obecne podziały ideologiczne w społeczeństwie rzutują na świadomość i poczucie powszechności.
Poczucie przynależności do określonego kręgu budzi krytyczne postawy wobec „prawdziwej katolickości innych”; budzi też pretensje do Kościoła, do konkretnych jego przedstawicieli, że tego nie akcentują, że są otwarci na każdego. W mediach pojawiają się określenia deprecjonujące jednych, aprobujące innych. Widać to także w kręgach bezpośredniego duszpasterstwa, ocenach k o g o , jak identyfikowanego ideologicznie, zaprosić, aby poprowadził rekolekcje, na dalszy plan odkładając ocenę o jego jakości duchowej, teologicznej, „długości fal” odpowiadających konkretnemu środowisku.
Tymczasem sformułowanie Credo jest wyraźne: „wierzę w jeden, święty, powszechny Kościół”. Słowo „powszechny” („katolicki”) oznacza „uniwersalny”, czyli „cały” lub „zupełny”, Kościół jest powszechny w podwójnym znaczeniu: Kościół jest powszechny, ponieważ jest w nim obecny Chrystus. (...) Kościół jest powszechny, ponieważ został posłany przez Chrystusa do całego rodzaju ludzkiego.
„Wierzę w jeden, święty, powszechny Kościół” oznacza też, że moja wiara nie zamyka mnie w sobie, ale wprowadza w wymiar życia ludzkości idącej Drogą, jaką jest Jezus Chrystus, drogą zbawienia. To, co dziś w Polsce jest wyrazem powierzchowności w podejściu do wiary, bywało, na przykład w okresie „realnego socjalizmu” wyzwaniem wiary, pociągającym za sobą konsekwencje, często bolesne dla życia osoby, rodziny, środowisk, dla uzyskania możliwości pracy, czy dostania się na studia. Widzimy to i dziś w krajach, w których nie ma wolności religijnej, zwłaszcza w Afryce, w Azji, w przysłowiowych Chinach. Kościół powszechny istnieje nawet w najmniejszej, po ludzku najbardziej kruchej, wspólnocie wiernych trwających w jedności ze swoim biskupem wyświęconym w sukcesji apostolskiej. Kościół jest powszechny, dlatego każdy Kościół lokalny, w danym kraju, jest w pełni Kościołem, nie dzieli się na mniejsze Kościoły, a wszystkie jego lokalne i partykularne wspólnoty tworzą w nim jedno powszechne ciało.
„Wierzę w jeden, święty, powszechny Kościół” łączy się z formą przeżywania swego chrześcijaństwa i przynależności do wspólnoty Kościoła. Z zamykaniem się w kręgu własnych, bieżących spraw, czy też otwarciem okna na dzieło Boga prowadzącego ludzkość do pełni życia, życia wiecznego. Bogactwem są w tym wymiarze różnego rodzaju ruchy i wspólnoty, środowiska parafialne, „kościoły domowe”, które przynajmniej częściowo wydobywają z szarzyzny bieżącej gonitwy spraw i chronią poczucie przynależności do wspólnoty wiary. Droga do Chrystusa prowadzi przez Kościół, który jest Jego Ciałem. Kościół jest zatem konieczny do zbawienia. Nie mogliby zostać zbawieni tacy ludzie, którzy dobrze wiedząc, że Kościół katolicki został założony przez Boga za pośrednictwem Chrystusa jako konieczny, nie chcieliby ani do niego wejść, ani w nim wytrwać – przypomina Katechizm, powołując się na konstytucję soborową Lumen gentium. Nie oznacza to jednak, że tylko katolik może zostać zbawiony. Ci bowiem, którzy bez własnej winy, nie znając Ewangelii Jezusa Chrystusa i Jego Kościoła, szczerym sercem szukają jednak Boga, a Jego wolę poznaną przez nakaz sumienia starają się pod wpływem łaski wypełniać w swoim postępowaniu, mogą osiągnąć wieczne zbawienie.
Co więc znaczy: powszechny? Przeznaczony dla wszystkich. Dla każdego człowieka, bez wyjątku. Kościół został stworzony przez Chrystusa po to, by głosić Dobrą Nowinę każdemu człowiekowi. Dary, które otrzymał i władza, w którą Bóg go wyposażył nie są przeznaczone dla wybranych, ale dla wszystkich, tylko w jednym celu: abyśmy razem doszli do życia wiecznego.
Bóg oczekuje, że ten, który rozpozna Prawdę, za nią podąży
Dlatego Kościół nigdy i o żadnym człowieku, choćby nie pojednał się w sposób widoczny z Bogiem przed śmiercią, nie powiedział i nie powie, że został potępiony. Także z nim możemy spotkać się w niebie. I obyśmy potrafili się z tego spotkania cieszyć i błogosławić za nie Boga. Bo może okazać się, że to my – jak starszy syn Miłosiernego Ojca – zostaniemy na zewnątrz, zgorszeni miłosierdziem.
W Kościele trwają w pełni ci, których łączą wspólnota wiary, sakramenty i jedność z Piotrem czasów. W jedności, choć niedoskonałej, z Kościołem są jednak także ci ochrzczeni, którzy nie podzielają całości wiary lub nie zachowują jedności komunii pod zwierzchnictwem następcy Piotra. W końcu: przyporządkowani w różny sposób do Kościoła są ci, którzy jeszcze nie przyjęli Ewangelii. Najpierw zatem Naród Wybrany, oczekujący na przyjście Mesjasza, którego rysy pozostają dla nich ukryte w wyniku niewiedzy lub nieuznawania Jezusa Chrystusa. Potem muzułmanie, którzy twierdzą, że wyznają wiarę Abrahama, a zatem czczą wraz z nami jedynego i miłosiernego Boga, który będzie sądził ludzi w dniu ostatecznym. W końcu z wszystkimi ludźmi na całej ziemi. Wszystkie bowiem ludy stanowią jedną wspólnotę, mają jeden początek (…), mają też jeden ostateczny cel – Boga. Jego Opatrzność, świadectwo dobroci i zbawcze plany rozciągają się na wszystkich ludzi (Nostra aetate 1).
Po to właśnie jest Kościół. Nie ma innego celu, nie ma innego sensu istnienia, niż głosić Chrystusa i prowadzić cały świat do zbawienia. I choć Bóg mógłby nieznających Ewangelii z przyczyn przez siebie niezawinionych doprowadzić do wiary, to jednak chciał, by Dobra Nowina szerzyła się przez świadectwo Kościoła, przez słowa i czyny człowieka.
Credo, które wszyscy katolicy odmawiają w świątyniach w każdą niedzielę jest streszczeniem katolickiego nauczania o historii zbawienia. Słowa o Kościele zawarte w Wyznaniu wiary są dość lakoniczne. Niosą jednak za sobą bogatą treść, a znaczenie czterech cech, opisujących Kościół, jest istotne dla jego zrozumienia.
„Wierzę w jeden, święty, powszechny i apostolski Kościół” – powtarza każdy katolik na większości mszy świętych, w których uczestniczy w swoim życiu. Są to zarówno drogowskazy pozostawione przez Boga dla tych, którzy poszukują prawdziwego Kościoła, jak i wskazania dla samego Kościoła, którego celem jest coraz silniejsze odzwierciedlanie tych znamion.
W interpretowaniu czterech znamion Kościoła znanych z Credo należy pamiętać o podstawowej zasadzie, którą teologowie określają jako swego rodzaju napięcie, jako „napięcie eschatologiczne” – Kościół ze swojej natury realizuje wszystkie cztery znamiona, ale ich pełnię może osiągnąć dopiero w przyszłym świecie, po ponownym przyjściu swojego Zbawiciela, Jezusa Chrystusa.
W praktyce oznacza to, że Kościół jest święty zarówno ze swojej natury, jak i dzięki boskiemu pochodzeniu, jednak dopóki żyje w tym świecie, nigdy nie będzie całkowicie wolny od błędnych i grzesznych mechanizmów oraz konsekwencji złego postępowania poszczególnych jego członków. Pełną świętość osiągnie zatem po Paruzji, ponownym nadejściu Jezusa Chrystusa. Podobnie ma się sprawa z pozostałymi znamionami Kościoła.
Kościół jest jeden. Jezus Chrystus nie mówił o mnogości różnorodnych wspólnot, ale kiedy składał obietnicę Piotrowi, powiedział do niego: „Ty jesteś Piotr [czyli Skała], i na tej Skale zbuduję Kościół mój, a bramy piekielne go nie przemogą” (Mt 16, 18). Jeden jest Bóg, a zatem i Kościół jest jeden, zbudowany na jednej skale – Piotrze i jego następcach. Oblubienica Chrystusa bowiem może być tylko jedna.
Kościół jest święty, ponieważ jego założycielem jest Syn Boży i to On złożył w nim wszystkie środki zbawcze, to On ustanowił go drogą do zbawienia i to On sprawił, że jest to wspólnota, która uświęca swoich członków. Kościół pochodzi od Boga i jest przeznaczony dla Boga – a Jemu oddaje się to, co doskonałe i święte.
Oczywiście mnogość grzechów popełnianych przez ludzi Kościoła zdaje się zaprzeczać powyższej prawdzie, czyni ją dla niektórych trudną do przyjęcia. Bóg, który osądzi grzeszników hańbiących Kościół, jest również Bogiem, który pozwolił Kościołowi wydać tysiące wspaniałych, świętych ludzi kochających Boga i bliźniego bezwarunkowo i heroicznie.
Kościół jest powszechny, czyli katolicki. Oznacza to, że jest on posłany do wszystkich ludzi każdej epoki i że nie jest zamknięty na nikogo. Wręcz przeciwnie: celem Kościoła jest zdobycie dla Chrystusa wszystkich ludzi, aby otworzyć im drogę do zbawczej relacji z Bogiem. Znamię to w charakterystyczny sposób koresponduje z cechą jedności – Kościół jest powszechny, dlatego nie dzieli się na mniejsze Kościoły, a wszystkie jego lokalne i partykularne wspólnoty tworzą w nim jedno powszechne ciało.
Co to jest Kościół powszechny?
Kościół Katolicki to Kościół powszechny, czyli uniwersalny, cały, zupełny. Ową powszechność można rozumieć na dwa sposoby. Po pierwsze Kościół jest powszechny, ponieważ jest w nim sam Jezus Chrystus. Kościół jako Ciało Chrystusa stanowi jedność z Głową. Dzięki temu zjednoczeniu z Jezusem, Kościół otrzymuje od Niego wszystkie środki zbawienia potrzebne wierzącym i dlatego jest nazwany powszechnym sakramentem zbawienia.
Po drugie, Kościół jest powszechny, ponieważ Jezus posłał go do wszystkich ludzi – z każdego narodu i wszystkich pokoleń, ludów i języków (Ap 7, 9). Tak jak Syn Boży przemawiał nie tylko do Żydów, ale także do pogan, tak i misja Kościoła nie jest ograniczona do konkretnej grupy. W dokumentach Soboru Watykańskiego II można przeczytać: Do nowego Ludu Bożego powołani są wszyscy ludzie. Toteż Lud ten, pozostając ciągle jednym i jedynym, winien się rozszerzać na świat cały i przez wszystkie wieki, aby spełnił się zamiar woli Boga, który naturę ludzką stworzył na początku jedną i synów swoich, którzy byli rozproszeni, postanowił w końcu w jedno zgromadzić... To znamię powszechności, które zdobi Lud Boży, jest darem samego Pana; dzięki temu darowi Kościół katolicki skutecznie i ustawicznie dąży do zespolenia z powrotem całej ludzkości wraz ze wszystkimi jej dobrami z Chrystusem-Głową w jedności Ducha Jego (Lumen gentium, 13).
Każdy pojedynczy Kościół, czyli każdy Kościół partykularny jest równocześnie Kościołem powszechnym, ponieważ w każdej wspólnocie, niezależnie od jej wielkości czy położenia, obecny jest Jezus Chrystus. Nie należy traktować Kościoła powszechnego jako sumy Kościołów partykularnych. Kościoły partykularne różnią się między sobą, zależnie od warunków kulturowych, społecznych oraz politycznych, w jakich się znajdują. Ich powszechność wynika przede wszystkim z faktu utrzymywania jedności z Kościołem w Rzymie. Od pierwszych wieków chrześcijaństwa Kościół rzymski wiódł prym: Istotnie, od zstąpienia do nas Słowa, które stało się ciałem, wszystkie Kościoły chrześcijańskie na całym świecie uznały i uznają wielki Kościół, który jest tutaj (w Rzymie), za jedyną podstawę i fundament, ponieważ zgodnie z obietnicą samego Zbawiciela, bramy piekielne nigdy go nie przemogą (św. Maksym Wyznawca, Opuscula theologica et polemica).
Kościół jako powszechny sakrament zbawienia, jest równocześnie jedyną drogą do zbawienia. Stąd stwierdzenie „poza Kościołem nie ma zbawienia” ukute przez św. Cypriana z Kartaginy w III w. i powtarzane przez Ojców Kościoła. Jest ono przestrogą dla wszystkich ludzi, którzy znają nauki Jezusa, ale odrzucają je. Formuła ta nie dotyczy jednak osób, które nie znają Chrystusa i Kościoła. Ci bowiem, którzy bez własnej winy nie znając Ewangelii Chrystusowej i Kościoła Chrystusowego, szczerym sercem jednak szukają Boga i wolę Jego przez nakaz sumienia poznaną starają się pod wpływem łaski pełnić czynem, mogą osiągnąć wieczne zbawienie (Lumen gentium, 16).
Kościół głosi, że cały rodzaj ludzki ma wspólny cel ostateczny – Boga. Inne religie poszukują Go „po omacku”. Stąd wynika obowiązek głoszenia Ewangelii przez Kościół, którego celem jest dotarcie ze słowem Bożym do jak największej liczby osób. Krótko mówiąc, obowiązkiem Kościoła są misje.
Wierzę w... święty Kościół powszechny
W trakcie liturgii niedzielnych chrześcijanie powtarzają: „Wierzę... w święty Kościół powszechny...”. Nie wszyscy wiedzą, że słowa te liczą już prawie 1700 lat, nie są też świadomi tego, co one znaczą i do czego powinny prowadzić ludzi wiary. Co to znaczy, że Kościół jest powszechny? Mówiąc najogólniej, to znaczy, że Kościół dotyczy, obejmuje i przeznaczony jest dla wszystkich...
Kościół dotyczy, obejmuje i przeznaczony jest dla wszystkich ludzi. Znaczy także, że Kościoła nie ma poza ludźmi, poza ich sercami. Mówiąc o Kościele, nie myślimy o instytucji z jej zaletami, wadami, sprawnością bądź ociężałością; mówiąc o Kościele, myślimy o wszystkich ludziach, którzy usiłują wytrwać w wierności Jezusowi i Jego nauce.
Ostatni sobór, ucząc o Kościele podkreślał różne stopnie czy kręgi jego nasycenia i zaliczał doń, oprócz katolików i chrześcijan, także wszystkich monoteistów i w ogóle szukających Boga. Tak naprawdę to człowieka szuka Chrystus, to On jest poruszony pomyłkami i błędami ludzi, którzy, odchodząc od Ojca, wybierają pozory dobra zamiast prawdziwych wartości. W opowieści Łukasza Ewangelisty takiego nieszczęsnego wyboru dokonał syn marnotrawny. Ale zwróćmy uwagę: gdy syn był jeszcze daleko, kiedy dopiero zamajaczył na horyzoncie – Ojciec już go ujrzał. Co to znaczy? Czy nie tyle, że wyglądał, spodziewał się go i czekał na jego powrót? Czyż nie tak przeżywa się miłość?
Kościół powszechny jest prawdziwy, czyli przekonująco uobecnia w świecie obecność Chrystusa tylko wtedy, kiedy stanowi wspólnotę miłości z Bogiem i między sobą. Ludzie mówią czasem bardzo źle o Kościele: że jest opóźniony w poglądach, niedzisiejszy, średniowieczny, że tolerował inkwizycję, prześladował myślących czy wierzących inaczej; i w jakimś sensie nawet te zarzuty są prawdziwe, bo do Kościoła przede wszystkim są zaproszeni wszyscy ludzie dobrej woli! Nawet, jeżeli nie umieją odpowiedzieć w pełni na oczekiwania Chrystusa – i tak są Mu bliscy. Grzesznik, jak to mówił Charles Pegy, ma swoje miejsce w samym sercu Kościoła. Owszem, ten nienawistny sąsiad, niedobry przełożony, byle jaki i kłopotliwy poddany czy współpracownik też tworzą Kościół; ale nie brak w nim przecież miejsca i dla mnie. Nic tak nie uczy chrześcijanina poszerzania własnego serca, jak powszechność Kościoła. Ile razy zdarzyło mi się uczestniczyć w Mszy świętej daleko od Polski, Europy – byłem szczęśliwy, przekazując znak pokoju moim braciom, z którymi tworzyłem przecież właśnie Kościół powszechny. Ta powszechność oznacza pełnię osiąganą poprzez jedność i porozumienie. Dlatego każdy podział wewnątrz Kościoła jest skandalem, zgorszeniem, grzechem i sprzeciwem wobec nauki samego Jezusa.
Zadania wynikające z powszechności Kościoła
Ogólnoludzkie braterstwo, świadectwo, misyjność (obejmowanie wszystkich i posłanie, skierowanie do wszystkich ludzi); każde z tych zadań jest trudne. Braterstwo bowiem oznacza uznanie drugiego człowieka za godnego naszej miłości. Jak można nienawidzić brata? W naszym, chrześcijańskim przecież, kraju wiele mamy do zrobienia na tym właśnie polu. I małą jest pociechą, że podziały pojawiły się już w czasach apostolskich, że walczył z nimi św. Paweł. Moglibyśmy przecież po 2000 lat czegoś się jednak nauczyć.
Świadectwo idzie w parze z misyjnością, zapewnia jej skuteczność. Jeżeli przynależność do Kościoła jest moim skarbem, radością, dumą – nie mogę tego zazdrośnie chować dla siebie; muszę się dzielić. A właśnie świadectwo jest tą formą podziału, która ma zarażać i mobilizować wyznawaną wartością innych. W tym sensie działalność misyjna potrzebna jest rodzinie, parafii, diecezji, krajowi, kontynentom, światu – całemu powszechnemu Kościołowi: im jest żywszy, tym pełniej i skuteczniej misyjny. Matka Teresa, ta wielka Święta naszych czasów, zapytana o to, co jest właściwie wrogiem Kościoła, jego zagrożeniem, mówiła, że letnia, byle jaka wiara chrześcijan.
Kościół powszechny musi głosić „wszystkim narodom” Ewangelię miłości, prawdy, sprawiedliwości, miłosierdzia; to ona buduje „jedną rodzinę, jeden lud Boży” (Ad gentes 1). Czy taka Ewangelia może przestać być potrzebą człowieczego serca? Czy bez niej, a więc i bez głoszącego Dobrą Nowinę Kościoła, świat nie stałby się jeszcze bardziej ponury i pozbawiony tak mu potrzebnej nadziei?
* * *
W serwisie internetowym Parafii św. Bartlomieja Apostola w Rybnie znajdują się teksty, w większości ks. Edwarda Stańka i Ewy Jancewicz dotyczące Kościoła:
Apostołowie i ich następcy otrzymali od Chrystusa nakaz: ,,Idźcie i nauczajcie wszystkie narody, udzielając im chrztu w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego. Uczcie je zachowywać wszystko, co wam przykazałem” (Mt 28, 19). Posłannictwo to pełni Kościół w różny sposób – zależnie od miejsca, mentalności ludzi, tradycji, warunków społecznych, ekonomicznych, kulturalnych i politycznych. Przekraczając wszelkie bariery i podziały ludzkie, układy i ustroje, Kościół objawia swoją powszechność.
Powszechność Kościoła jest doskonale uzasadniona biblijnie. Według Pisma Świętego Bóg, który sam jest obejmującą wszystko rzeczywistością, chciał, aby pełnia Jego bóstwa zamieszkała w Chrystusie, by przez Niego zjednoczyć wszystko i pojednać ze Sobą (por. Kol 1, 19–20; por. Ef 1, 9–10). Do pełni orędzia o zbawieniu należy również to, że całe jego bogactwo może się objawić jedynie poprzez wejście w różnorodność narodów świata i ich kultur (por. Ef 3, 8–12; Kol 1, 24–28). Stwierdzenie: „Kościół jest powszechny” oznacza więc: Kościół głosi pełną wiarę i zbawienie każdemu człowiekowi i całej ludzkości; Kościół dysponuje pełną prawdą i wszystkimi środkami potrzebnymi do zbawienia.
Powszechność jest dla Kościoła nie tylko darem, ale i zadaniem. Kościół jest bowiem mesjańskim Ludem Bożym, który choć nie obejmuje faktycznie wszystkich ludzi, to jednak jest zalążkiem jedności, nadziei i zbawienia dla całego rodzaju ludzkiego (por. LG 9). Istniejąca więc już powszechność Kościoła ma być dopiero urzeczywistniona w pełni poprzez jego działalność misyjną.
Powszechność Kościoła jest niestety przyćmiona podziałami w jego łonie. Poprzez rozbicie między chrześcijanami Kościół nie traci wprawdzie swej powszechności, jednak utrudnia mu ono – w konkretnym życiu – uwypuklenie jej pełni, czyli katolickości, pod każdym względem (por. Unitatis redintegratio 4). Pełnię katolickości osiągnąć można tylko drogą właściwie pojmowanego i realizowanego ekumenizmu.
Powszechność Kościoła to również dar i zadanie dla każdego z nas. Czy mamy tego świadomość? Czy przez własne świadectwo wiary, szacunek dla drugiego człowieka, postawę misyjną, ukazywanie Chrystusa, dialog i troskę o jedność chrześcijan przyczyniamy się do ukazywania powszechności Kościoła?
Zapamiętajmy: „Kościół jest katolicki to znaczy powszechny, ponieważ jest w nim obecny Chrystus. (...) Kościół głosi całość wiary; nosi w sobie i rozdziela pełnię środków zbawienia i jest posłany do wszystkich narodów, zwraca się do wszystkich ludzi i obejmuje wszystkie czasy i kultury” (KomKKK 166).
Instytucją o najszerszym zasięgu, zainteresowaną losami całej ludzkości, jest Organizacja Narodów Zjednoczonych. Polska już od wielu lat należy do tej organizacji, z czego jednak nie wynika, by przeciętny Polak miał świadomość swej własnej przynależności do ONZ. Ta najbardziej powszechna organizacja, jaką udało się stworzyć człowiekowi, gromadzi państwa i narody, ale nie zabiega o gruntowanie świadomości przynależności do niej indywidualnych ludzi. Pod tym względem Kościół Chrystusowy jest znacznie doskonalszą instytucją. Potrafi bowiem, przy swej powszechności, trafić do świadomości każdego swej osoby.
Powszechność Kościoła jest dziełem Boga. Zbudowanie wspólnoty obejmującej ludzkość przekracza możliwości człowieka. Kościół jest katolicki, czyli powszechny, w tym znaczeniu, że jest w nim miejsce dla każdego człowieka. Spotykają się w nim Murzyn i Eskimos, Arab i Japończyk, geniusz i człowiek upośledzony umysłowo, mistrz olimpijski i kaleka, który nigdy nie stanął na własnych nogach. W Kościele jest miejsce dla dziecka jeszcze nie narodzonego i dla starca zniszczonego sklerozą, dla wielkich grzeszników i dla świętych.
Kościół to wielki rodzinny dom, w którym każdy członek ma miejsce przy jednym ojcowskim stole. Ewangelia jest najpowszechniejszą księgą świata, można ją czytać w każdym zakątku ziemi i wszędzie jest zrozumiała. Osiem błogosławieństw urzeka swoją głębią i powszechnością nie tylko w Europie, ale w Azji i Australii. Wszędzie też można ustawić eucharystyczny stół, przy którym nie ma pierwszych miejsc, lecz wszyscy stają się braćmi niezależnie od przynależności narodowej, koloru skóry, stopnia posiadanej wiedzy czy ilości zgromadzonych pieniędzy.
Powszechność Kościoła jest możliwa dzięki miłości, którą przekazał nam Chrystus. Wiedząc, że wielu ludzi do tej miłości jeszcze nie dorasta, Jezus ukazał jej trzy zasadnicze wymiary, by w ten sposób objąć możliwie wszystkich. Z miłością bliźniego mamy się pochylić nad każdym czekającym na naszą pomoc. Miłością wzajemną mamy darzyć naszych przyjaciół. Miłością nieprzyjaciół mamy ogarnąć wrogów. W tym ujęciu nie ma człowieka, którego by miłość nie objęła. Ona też decyduje o powszechności Chrystusowego Kościoła.
Głębsza świadomość powszechności Kościoła ujawnia wyraziście niedojrzałość wielu chrześcijan. W historii bywało wielokrotnie, że na kilka godzin przed bitwą żołnierze po obu stronach frontu gromadzili się przy Chrystusowym ołtarzu, przyjmowali łaskę rozgrzeszenia, spożywali Eucharystyczny chleb, a czynili to wszystko z karabinem wymierzonym do swoich współbraci w wierze. Zabijali się wzajemnie, by po śmierci, na progu wieczności, podać sobie po bratersku ręce. Takie wydarzenia są bolesnym wyrzutem, że ciągle nie dorastamy do braterskiej zgody na ziemi, mimo iż stanowimy jedną wielką Bożą rodzinę.
Ciągle za mało znamy Kościół, do którego należymy i dlatego za mało go kochamy. Nie można kogoś kochać, nie znając go. Poznawanie różnych aspektów Chrystusowego Kościoła wprowadza nas w cudowne dzieło Boga, które sami współtworzymy. Chrześcijanin nie może być nieczułą cegłą w wielkim gmachu budowli, którą wznosi Bóg, ale żywą komórką uczestniczącą w szczęściu całego organizmu. Kościół jest Ciałem Chrystusa złożonym z miliardów żywych komórek, bardzo zróżnicowanych, a jednak harmonijnie współpracujących ze sobą. Powszechność Kościoła to jeden z wielkich cudów, który można obserwować i podziwiać zarówno dziś, jak i na przestrzeni wieków.
Oprac. Andrzej Koprowski SJ